NASZE JUNIORKOWO
  40 tydzień ciąży i WIELKI FINAŁ :)
 


2.01.09
NA ŚWIAT PRZYSZŁA NASZA CÓRECZKA MAŁGOSIA. 3300 g, 55 cm, 10 Apgar.

NIE DA SIĘ TEGO UJĄĆ W SŁOWA TAK JAKBY SIĘ CHCIAŁO. Ale choć namiastka:

NASZ PORÓD:
Pierwsze skurcze poczułam rano, po przebudzeniu. Około godziny 8ej, zabolał brzuch, jakby na okres. I za chwilę przestał. Po kilku minutach to samo. Po paru takich seriach, byłam pewna, że to skurcze. Zaczęłam zapisywać godziny. Do 16ej, skurcze pojawiały się przez cały czas co 11-6 minut. Tuż przed 16ą, pojawiły się co 6-5 minut i były mocniejsze. Ból głównie w miednicy i biodrach, wcale nie w brzuchu, jak się spodziewałam. Około 16.15 wyjechaliśmy do szpitala.

W szpitalu przyjęli nas szybko, słysząc, że skurcze co kilka minut. Badanie wstępne na izbie przyjęć, potem kolejne już na oddziale porodowym. Pan dr orzekł, że rozwarcie na 3cm i że jeszcze „może być różnie”. Tylko nie powrót do domu pomyślałam… Ale skurcze nasilały się. Spytałam, czy skończymy dzisiaj, a lekarz na to, ze być może, ale pewnie jednak po północy. Wiec podreptaliśmy na salę porodową oczekiwać.

Tam skurcze bardzo szybko zaczęły przybierać na sile. Miałam silną potrzebę CHODZENIA – nie mogłam usiedzieć, ani leżeć. Leżenie najgorsze – podczas badania KTG umęczyłam się strasznie, bo wtedy najbardziej bolało, kiedy nie mogłam się ruszać. Po tym badaniu położna powiedziała, że jeszcze sporo czasu ( było już około godz. 19ej). Potem zaczęła pytać, czy chce znieczulenie. Sama nie wiedziałam. Nastawiałam się na poród bez znieczulenia, ale co odpowiedzieć, kiedy nie wiesz zupełnie, co Cię czeka dalej. A skurcze coraz mocniejsze. Spytałam, kiedy mogę podjąć decyzję. Orzekła, ze mam sporo czasu, bo do 8 cm rozwarcia. Potem już za późno. I, dowiedziawszy się, ze chodziliśmy do szkoły rodzenia, powiedziała, ze możemy sobie spokojnie poćwiczyć na piłce, przy drabinkach i czekać. Nagle poczułam (leżałam na łóżku bo położna mnie miała zbadać.), że CHCĘ PRZEĆ. Niezwykłe odczucie – parcie samo jakby szło, nie z mojej woli. Zaczęłam ciut panikować bo słyszałam o przypadkach, kiedy parcie pojawia się zbyt szybko i wtedy trzeba je hamować. Byłam pewna że tak jest u mnie. Bolało jak diabli i strach. Na to wszedł lekarz i zbadał mnie znowu. I szok – 8 cm rozwarcia! Rozwarcie popędziło po prosu jak rakieta! Ja spanikowana mówię, że już prę, a on na to, że to bardzo dobrze, bo rodzi mi się córeczka – główka bardzo nisko. Więc szybko już żadnych ćwiczeń na piłkach, nie piłkach, tylko na fotel porodowy! Byłam szoku. Było ciut przed 20ą!

Potem już ekspresowo. Nie pamiętam dokładnie – koło 4ech skurczy partych, wielki wysiłek, położna radziła bym wykorzystywała wszystko czego nauczyłam się w szkole rodzenia – oddech, relaks mięśni. Starałam się jak mogłam, choć nie tak łatwo jak „na sucho”. I tak poszło to niesamowicie szybko. Miałam wrażenie, ze parcie nie jest skuteczne, ale jak się okazało było BARDZO SKUTECZNE. Lekarz i położna powtarzali, że pięknie prę i za chwilę córeczka będzie z nami. To były takie wzruszające słowa, i tak silnie motywujące, ze trudno to wyrazić. No i chwilę potem, po minimalnym dosłownie nacięciu krocza główeczka Małgosiowa ujrzała ten świat. W kolejnym skurczu, który nastąpił niemal natychmiast, urodziła się reszta Małgosi.

Moment, kiedy moje kochane skrzaciątko położyli mi na brzuchu, był najdziwniejszym, najbardziej wzruszającym, najniezwyklejszym, najpiękniejszym momentem w moim życiu. Nie mogłam nic powiedzieć z szoku. Czułam się trochę jakby po narkotykach. Położna powiedziała: Patrz Karolinka, to twoja córeczka, jak śliczna. A ja tylko, jak to potem lekarz powiedział – oczy jak pięć złotych i: „ czy wszystko z nią dobrze?”. Oczywiście, że było dobrze. Nawet bardzo! 10 Apgar. A tatuś cały czas był przy mnie, głaskał po głowie, BYŁ – to najważniejsze i najpiękniejsze. I odciął pępowinę.

NAJWSPANIALSZY DZIEŃ W ŻYCIU. I wielki szok, że poszło tak bardzo szybko ( lekarz określił to tak, że poszło, jakbym rodziła piąte dziecko) i tak pięknie. Ból najsilniejszy z odczuwanych w życiu, ale jednocześnie najpiękniejszy! I zdecydowanie – warto było go poczuć.

Małgosia przyszła na świat o 20:10 2.01.2009, ważyła 3300g i mierzyła 55 cm.

Na koniec położna i lekarz pogratulowali bardzo sprawnego porodu i powiedzieli, ze z drugim dzieckiem natychmiast po pierwszych skurczach mam jechać do szpitala. Bo u mnie to ekspres

 

 
  naszą stronę odwiedziło już 212420 odwiedzający  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja