NASZE JUNIORKOWO
  DWUDZIESTY PIERWSZY MIESIĄC
 

30.09.2010
Dwa dni obfitujące w atrakcje. Wczoraj wycieczka do Konstantynowa. Małgosia co prawda nie miała najlepszego humoru i starszemu koledze pokazała troche kobiecych fochów, ale itak było fajnie.


Od lewej Wikuś, Krzyś i Gosia

CIOCIA, CZEKOLADKA I JA;)

A dzisiaj zabawa w Klubie Odkrywców - były tańce i...fotograf z marynarskim przystrojeniem:)
Małgosia zadowolona, szczególnie chętnie tańczyła:)
Od przyszłego tygodnia planujemy zacząć chodzenie do "przedszkola" tak naprawdę - zostawanie bez mamy. Zobaczymy, jak to zniesiemy.





28.09.2010
Wesele udane, mała tańczyła z nami, najczęściej wczepiona w mamę, bo jednak jest faza "mama, mama". Niestety w podróży potwierdziło się, że mała ma chorobę lokomocyjną. Z powrotem już pojechaliśmy na noc i mała drogę przespała bez rewelacji.
A z nowości - Małgosia raptem zaczęła sama stosować zwrot PJOSIE = proszę. Podaje np. misiowi kubeczek do picia i mówi PJOSIE. Mamusi ciasteczko i PJOSIE:) Wspaniale to brzmi:)
foteczka  - Gosia i Para Młoda:)




23.09.2010
Ostatnio mamusia ma mniej czasu na pisanie, ale teraz chić parę słów.
Ten miesiąc upływa nam pod znakiem intensywnego rozwoju mowy Małgosi. Mała powtarza wiele wyrazów i sama inicjuje "rozmowy". Mówi do miśków, lalek itp. "cześć","chodź","idzie","dom","jeść","pić" to te najczęściej powtarzane, ale zakres słownikowy jest już naprawdę duży. Mała właściwie codziennie zaskakuje nas nowymi słowami i zwrotami. Wspaniale słuchać pierwszych naprawdę sensownych wypowiedzi malucha:)
Poza tym, trochę katarkowałyśmy obie, więc wizyty w Klubie Dziecka zostały zawieszone. Byłyśmy tylko wczoraj po dłuższej przerwie. Było fajnie, choć oczwyiście zdarzały się momenty ciężki typu walka o zabawki lub bójka z łobuziaczkiem Olkiem;) Ale mama liczy na to, że od października może uda się Małgosię zapisać na "pół etatu". Zobaczymy. Finanse niestety też mają tu wiele do powiedzenia...

Małgosia ostatnio bardzo ładnie je sama - nawet z zupką daje radę i często udaje jej sie nie wylać zbyt wiele. Bardzo jest dumna z samodzielnego jedzenia:)



Z ostatnich wydarzeń - byłyśmy w odwiedzinach u cioci Ani i jej chłopaków - Wiktorka(2,2) i Krzysia (2mieś). Super dzień, Gosia i Wiktorek bardzo ładnie się razem bawili i... romantycznie spacerowali po lesie. Za rączki obowiązkowo. Mama z  ciocią miały niezły ubaw, obserwując, jak Wiktorek łapał Gosię za rączkę ( a ona nie oponowała:)) i jak ją znienacka przytulał, głaskał:)




Korzystamy też z uroków jesieni i chodzimy na grzybki. Zabrałyśmy którejś niedzieli babcię i dziadka. Było super, a  Małgosia tak zachwycała się wspólnym z dziadkami grzybobraniem, że biegała po lesie i krzyczała HURAAA, skacząc do góry:)



A teraz super news - jutro pakujemy się w długą podróż. Cel - Koninki w Gorcach i wesele cioci Ani - kuzynki tatusia. Małgosia jedzie z nami, mamy nadzieję, że będzie się bawiła na weselichu a potem że zaśnie na sali w wózku. Jeśli pogoda dopisze, czekają nas też spacerki górskie:)


6.09.2010
Na 4 miesiące przed ukończeniem dwóch latek, nadszedł dla Małgosi zwrotny moment. Zaczynamy przygodę z "przedszkolem". A dokładniej z
KLUBEM DZIECKA Mali Odkrywcy.



Byłyśmy w sobotę na dni otwartym i razem bawiłyśmy się tam 3 godzinki. Małgosia zachwycona, mama wyszła na 20minut, by sprawdzić co będzie, jak zniknie z pola widzenia, ale Małgosia nie zauważyła nawet. Dzisiaj poszłyśmy znowu na 2 godzinki. Co prawda humorek był średni, ale suma sumarum mała zadowolona. Jeszcze w tym tygodniu mama spróbuje zostawić tam małą na jakąś godzinkę i zobaczymy.  A niebawem może już na stałe na "pół etatu" Małgosia będzie chodzić do dzieci i miłych cioć:) Dzisiaj oprócz Małgosi była czwórka dzieciaczków - wszystkie pomiędzy 2-3 latka, więc fajna mniej więcej rówieśnicza grupa:)


2.09.2010
W dwudziesty pierwszy miesiąc Małgosia wkroczyła skoro świt...
Pobudka o 4.40, mama przytuliła, ale niestety, przy każdej próbie wyjścia mamy z pokoju, Małgosia otwierała oczy  (ech te skrzypiące podłogi i strzelanie w maminych stawach...) i wołała mamę z powrotem. W końcu mama nie wytrzymała i stwierdziła, że trzeba Małgosię przełamać... No i zaczęła się rozpacz, bieganie po domu, płacze, wołania... Po prawie dwóch godzinach mama wstała i ubrała się, bo nie widziała już sensu dalszych prób usypiania małej, która już była całkiem roztrzęsiona. Więc ubrane zjadłyśmy śniadanko ( Małgosia kaszkę, nie mleczko, by nie przywoływać skojarzeń mleko-sen) i... mała powiedziała "spać". I śpi w swoim łóżeczku jakby nigdy nic, a mama już itak nie zaśnie, więc na swieżo emocje spisuje... Ech...



 
  naszą stronę odwiedziło już 212419 odwiedzający  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja